Pałac w Bulowicach koło Kęt od swojego początku związany jest z rodziną Larischów. Jest to piękny, aczkolwiek niszczejący obiekt, który ma bardzo ciekawą historię. Tereny w Bulowicach Górnych należały do rodziny Larischów od około 1817 roku. Później w Bulowicach pojawił się Edmund Larisch.
Jego małżonką była Jessy Maria Peterson, która pochodziła ze Szkocji. Legenda mówi, że zgodziła się ona na przyjazd w te strony, jedynie jeśli mąż wybuduje dla niej rezydencję, która będzie przypominać jej rodzinne strony. Jej ojciec był właścicielem Zamku Huntly, położonego niedaleko Aberdeen w Szkocji. Takim oto sposobem w Bulowicach koło Kęt pojawił się w roku 1882 piękny i duży obiekt w stylu angielskiego neogotyku. Jest to ceglany i otynkowany obiekt, który posiada trzy wieże. We wnętrzach znajdowała się sala balowa ze szklanym sufitem, przez który można było oglądać gwiazdy. Budynkowi towarzyszy też ogromny park, który otacza pałac ze wszystkich stron. Wyznaczono w nim wiele alejek spacerowych, a przy projektowaniu całości także wzorowano się szkockim odpowiednikiem. Taki stan nie trwał jednak wiecznie. Wybuch II wojny światowej zmienił wszystko – syn Edmunda brał udział w kampanii wrześniowej, a sam Edmund nie podpisał volkslisty. W efekcie Edmund wraz z synem trafili do obozów koncentracyjnych – wpierw do Mathausen, a później do Dachau. Resztę rodziny eksmitowano, a w budynku zaczęło funkcjonować sanatorium dla żołnierzy. Po wojnie, zgodnie z dekretem, posiadłość przeszła w posiadanie skarbu państwa. Wpierw działał tutaj szpital dla gruźlików, później oddział leczenia odwykowego dla alkoholików. W ostatnich latach obiekt niszczeje. Jednocześnie toczy się postępowanie przed sądem – rodzina właścicieli liczy na odzyskanie nieruchomości. Być może już niedługo sytuacja się rozwiąże, a pałac odzyska dawny blask.